Niepoliczalne plany głębi

Wygenerowane związki przyczynowe zdarzeń równoczesnych
nerwica natręctw w przypadku konfrontacji
niepoliczalnych planów głębi
opatrzonych ruchomymi źrenicami zabezpieczeń
poprzez światło rogówek wygrawerowanych rylcem
jak nie czuć?
bez wyraźnego pociągnięcia zawodowego grawera
dyletanci uczuć o rozrusznikach po konserwacji
zaopatrzeni w wykwity oczu będące insygniami katatonii
pragmatyzm samobójcy może będzie wybaczony.

WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „ŁOSKOT DROGI MLECZNEJ”

Nienarodzona nowość

Ten sam zapach wiosny
identyczne wrażenie odniosło dziecko
już wtedy czuło tak samo
niejednoznaczność
bezcelowość dnia codziennego
wiele poranków temu
piętno nie wzrosło wiosną
od zawsze tu było
każdego roku po zimie
nienarodzona nowość
satysfakcja która nie wzeszła
nie w każdym budzi się spokój.

Poza urzędem pracy

Zestawiając dane opisujące przebieg działalności życia
odczuwam dużo lecz mało kontrastowo
bez wyraźnej oprawy graficznej
deficyt
do tej pory zawsze wynikał deficyt
wyrażony w jednostkach pieniężnych
lub jednostkach uczuć
mała frekwencja wśród zwiedzających gwarantowana
zwłaszcza poza urzędem pracy
ogólnoświatowy kryzys w małej skali depresji
plany śmiałej desperacji wszelkich zasobów
naturalnie słuszny popyt
postęp za cenę zubożenia życia niepłacącego faktur
i podwykonawców bankrutujących po ludzku
nie wystosowano żadnej transzy z pomocą
choć otwarcie deklarowałem przyjąć każdą ilość euro
przeeksploatowanie
przed przystąpieniem do wydobycia.

Senne korytarze hipnoz

Obraz zaczął falować po zeżarciu kokonu
lękliwego wojownika na izbie społecznej nadkwasoty serca
śmierć jako forma przetrwalnikowa wykarmiła skorupą potomstwo
przejście wyczekiwanym progiem do którego żeglowała całą flotą jaźni
agonia ponad świadomością przerwana życiem
niczym ekstatyczny dryf sennym korytarzem hipnoz
poczęcie klonów z jałowych komórek na miejscu pustek
repliki humanoidów płodniejsze od matek
bez tolerancji na słodycz mutanty nie czują
smaki rozkoszy u hybryd są sterylne
nielogiczna druga połówka jabłka po skonsumowaniu pierwszej

obraz zaczął falować po przerwaniu dopływu zgniłości.

 

WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „OCZY ERY TECHNO”

Kraina roztoczków

Kiedy dookoła roztaczają się roztocza
i nie jest to typowy krajobraz roztoczański
co najwyżej kraina roztoczków pozbawionych toczków
a ty nie masz akurat ochoty włączać ssania
zgodnie z ideologią powrotu do natury
poocieraj się o korę
nakarm swoją farmę złuszczającym się naskórkiem
poczuj przydatność wiedząc
że możesz się do czegoś zużyć
używając nadmiaru siebie wyjdź poza siebie
pomagając sobie w linieniu
niech się przed tobą roztoczą wszystkie warstwy
roztocza je zwiną
porzuć wszelkie troski trwającej chwili pocierania
karalność wykroczenia ocieractwa wciąż nie jest egzekwowana
siłą woli pomiń siły tarcia
dzielnie rozcieraj zrogowaciałe złogi
jako karmiciel roztoczków i rozkruszków
też możesz zostać pasożytem
ewentualnie przykuj się do drzewa.

 

WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „BULDOŻERY ELOKWENCJI”

Uchylność hasła dostępu

Wyciągnij wtyczkę z przeszłości
usuń ten kontakt
z czeluści mrocznych kaźni
siłownikiem myszki
gdy czujesz się nisko
wybij oko Saurona
i zastrzeż sobie
że podbijesz mu drugie
wykasuj te słowa
ogniotrwałe ogryzki
wymaż to zdjęcie
certyfikowane emotikoną uśmiechu
oznaczone cyfrowym objęciem
podrzyj te fotografie
wraz z uchylnością hasła dostępu
jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć
zabierz akumulator.

 

LINK DO SKRÓCONEJ WERSJI

Bardziej niż byle

Nigdy nie byłem na lepszej drodze
myślę o tych rzeczach widywanych na filmach
zapisanych na kartach bajek
miliony chybionych ludzkich razy
niegodnych do tej pory by istnieć
godnych bardziej niż byle pokątnych marzeń
myślę o słowach: na zawsze i na pewno
magii obszaru wszechświata we mnie
sensie teorii równania falowego w czasie
spuściźnie uzbrojonych nagich bachorów
eliksirach afektu i antydepresantach
bo satysfakcji nie czuję.

Kwestia wyboru

Decyzje zmieniające życia
propozycje wchodzące w cudze trajektorie
warunki oczekiwań zakłócające własne orbity
kwestia wyboru
i nadziei na podobne odczucie
chociażby w kwestii czucia
kwestia ryzyka
co rozum przewidzi do straty
serce zastąpi
na czas jakiś.

Jeszcze bardziej

Mówiąc o tym co czuję
brukam uczucia
kiedy kocham
to jeszcze bardziej.

Lokalna jednostka pocztowa lub coś bardziej pracochłonnego

Dobrze, że mam tylko jeden skończony kierunek i przez to tylko jednego magistra, bo inaczej to byłoby mi dopiero głupio wegetując od pół roku na bezrobociu. Siedzę i zastanawiam się, co by tu jeszcze napisać o sobie ciekawego i komu wysłać, przy założeniu oczywiście, że po pół roku jest jeszcze coś ciekawego do napisania i jest ktoś kto chciałby to czytać.

Czterdziesta wersja listu motywacyjnego, wielokrotnie modyfikowane CV, wymieniane zdjęcie na pełniejsze powagi i lepiej zretuszowane – to wszystko dawno przestało bawić. Najfajniejsze są rozmowy kwalifikacyjne. Swoją drogą dopóki na jakieś chadzam, istnieje minimum motywacji do dalszego drukowania i wysyłania listów.

Jestem na takiej modelowej rozmowie, próbują mnie podejść, testują mój charakter, każą opowiadać o sobie. Ciekawe czy od czasów przedszkola wymyślił ktoś bardziej żenującą sytuację niż zachęcanie do opowiadania o sobie publicznie? Do tego trzeba tak mówić o swojej świetności zajebistości, aby nie wyjść na narcyza egocentryka. Pytają o zainteresowania i plany na przyszłość, kiedy ja nie wiem czy jutro będę miał na kolejną porcję znaczków, które i tak ostatnio podrożały, oczywiście dla zwiększenia komfortu wyświadczanych mi usług, a pani w okienku numer dwa lokalnej jednostki pocztowej i tak pomiędzy moją prośbą o znaczki, a wydaniem reszty zrobi sześć mało atrakcyjnych min pod moim adresem o bliżej nieokreślonym podłożu.

Brak mi słów, aby wyrazić, że czuję się jak podejrzany o dokonanie serii brutalnych morderstw. Dali mi niewygodne krzesło bez oparć na dłonie, które z tego powodu lepią mi się do ud, bo jestem zupełnie niespodziewanie zdenerwowany po całej nieprzespanej nocy. Nic nie mogłem zjeść na śniadanie o szóstej rano, gdyż wyjątkowo humanitarnie umówiono się ze mną o świcie. Przez co również boli mnie głowa, jak zwykle w takich przypadkach. I nawet nie wspomnę, że akurat chce mi się seksu. A potem jeszcze rozmawiają ze mną po angielsku… Zamiast po francusku.

Zupełnie wysoko także plasuje się moja samoocena w przypadku, gdy przez trzy miesiące usilnie wyczekuję na odpowiedź z danej firmy i nagle, po straceniu wszelkiej ochoty na kontakty z takową i kilku standardowych zapaściach depresyjnych, ja niegodny otrzymuję tak upragnioną wiadomość. Czy wypada się czepiać, że mailem, który przyszedł w środę po południu, by zawiadomić o spotkaniu w czwartek rano? Jakże bym śmiał całą moją zapyziałą buraczanością. Przez te trzy miesiące widocznie negocjowali ze mną termin rozmowy, ale akurat uprowadzili mnie kosmici i wypadło mi z głowy. Dobrze chociaż, że każdy bezrobotny posiada w domu internet i na bieżąco może odbierać pilną korespondencję. Wytęskniony list zawierał także zestaw poleceń typu:
przynieść wszystkie świadectwa szkolne – zawsze przy sobie noszę;
zapoznać się z dwoma książkami i paroma czasopismami branżowymi – bezrobotni notorycznie kupują co najmniej jedną książkę i cztery gazety wydane na papierze kredowym w tygodniu oraz inne ekskluzywne wydawnictwa;
zapoznać się z trzema podanymi stronami internetowymi – z których jedna jest po niemiecku, druga w przebudowie, a trzeciej nie można odnaleźć.
Spoko. Odpisałem, że to doskonały żart z ich strony. Szczerze doceniam wszelkie nawet najmniejsze próby podnoszenia bezrobotnych na duchu. Polecam się na przyszłość, choć niekoniecznie na czwartek rano. Bo czwartek to była już odległa przeszłość, choć pocztę staram się sprawdzać na bieżąco. Już za samą bystrość w kalkulowaniu dni tygodnia powinni mnie zatrudnić. Choć może najzwyczajniej sprawdzali moją dyspozycyjność… W zasadzie nie opuszczam mojego boksu startowego.

Fajnie też jest jak na pierwszej rozmowie każą bezrobotnemu coś przygotować na drugą, jakiś projekt lub coś bardziej pracochłonnego. Rzuca wtedy taki wszystkie znaczki okraszane grymasami pani z okienka numer dwa lokalnej jednostki pocztowej i zaczyna otwierać sobie żyły, żeby projekt, lub coś bardziej pracochłonnego, zadowalał wszelkie gusta estetyczne odpowiedzialne za kolorystykę i fantazyjne ułożenie czcionek. Za drugim razem dostaje do zrobienia coś bardziej pracochłonnego. Zaciąga debet i robi. Na trzeciej rozmowie każą zostawić do rozpatrzenia i czekać na telefon. W taki sposób tajne służby powinny torturować podejrzanych o terroryzm. Nie dzwonią cały tydzień, potem drugi. Zapożycza się bezrobotny u rodziny, kupuje kartę i dzwoni do firmy.
– Niestety Pański projekt ( lub coś bardziej pracochłonnego) okazał się niewystarczający wobec naszych oczekiwań związanych z Pańską osobą, aczkolwiek pragniemy pozostać z Panem w kontakcie na wypadek nawiązania w przyszłości współpracy.
Chociaż w sumie to od początku wiedzieliśmy, że musimy zatrudnić siostrzeńca prezesa, ale przecież dobrych pomysłów nie znajduje się na ulicy. I pewnie taki bezrobotny poszedłby po kolejny wagon znaczków do pani z okienka numer dwa lokalnej jednostki pocztowej, która zrobi sześć mało atrakcyjnych min – pani, nie lokalna jednostka pocztowa – ale skończył mu się akurat zasiłek.

 

OPOWIADANIE OPUBLIKOWANE W PORTALACH SZTUKATER.PL ORAZ DESPERAT-ZINE