Bachory humorów

Przyswajalność surowo wzbroniona
bachory twoich humorów w odstawce
zobaczymy jak przetrwają
w konfrontacji z suchym lodem
wylewność na każdym calu utworzyła zaporę
przekroczenie na progu skrupulatnie narasta
gniewu który się spiętrzył
formy obronnej pancerne batalie
myślisz że zdołasz stan wojenny udźwignąć
przypływem umysłu
kiedy duma nie idzie w parze z winą
czas zaognia przemilczane opinie
oczekiwanie pokoju zniweczy upór
boleści w chłodu obrębie
zmrożone urny na równi z biernością
wzajemna niechęć przerysuje
arogancko podle i hardo
przyrodnio braterskim gestem
bezsilność nie do poskromienia
szrama wobec własnego podobieństwa
z odrobiną większego wyrachowania.

Honorowe żelki z gliny dumnie pokryte wydzieliną godności

Żelujesz na ciele włos oślizgłością
idealne gruczoły wydzielają znakomicie
bez pamięci narażonej na szwank o możliwej łatwości
poślizgu honoru na własnej wylince

depczesz człowiecze powietrze bieżnikiem
zamontowano najnowszy z antyludzkim przeciw poślizgiem
musi zawodzić modna wartość z żurnalu
w poczuciu doskonałości na nogach glinianych

niezachwianie prześlizgniesz swą godność
jeśli nawet tak długo nóżki dadzą rady
dumę jednak uszczerbi pusta od wspomnień bez wydzieliny
z natury wykwintna inaczej starość.

 

WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „ŁOSKOT DROGI MLECZNEJ”

W biedzie immunizacji

Nic nowego w biedzie immunizacji
izolacja w obojętności
cygańska duma
niedopasowanie miłość do spazmów
iluzoryczność bytu
kropla zaangażowania i wina
niestarannie zakryta
słowa nadużyte pospolitością
milczenie i odchodzenie
w blasku jednej świecy
zastępczo ukojone westchnienie
przy ziemi
tabor przywiązany do punktu.

Głuchołazy

Ogień się wzniecił i diabeł już się zbudził
na zgliszczach po tobie
w ruinach nieutraconej pamięci
nie do odzyskania po wyrzuceniu na bruk
trzaski żywiołu na plantacjach zniczy
włóczędzy nie mają nic do stracenia
wypróżnione matryce kochania
przewrotne poczucie dumy sprowadzone do parteru
krzyki negatywów w suterenie egzaltacji
bezpańskie głuchołazy uczuć
kradzione przeźrocza z bezdomnego raju
który przestał być jedynym właściwym.

 

LINK DO ILUSTRACJI
WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „ŁOSKOT DROGI MLECZNEJ”