Otwory

Wsparci przeszłością
nie dającą wsparcia
demonizujemy czas rzeczywisty
mogąc rzeczywiście oszaleć
testowani otwartymi sprawami
sprawiamy w zamknięciu nowe otwory
niby doszczętnie spalone mosty
wciąż płoną na całej długości
budując kolejną nieruchomość
burzymy koleje źle wytrawionych kości
pamięć nie obraca się w niwecz
a niwecz lubi powracać ze złością.

 

WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „ŁOSKOT DROGI MLECZNEJ”

Przedstawiciele własnej osoby

Nam
przedstawicielom handlowym własnej osoby
biegania po kanałach nie wlicza się bezpośrednio na konta
nie wpływa ono także na linię życia kredytowego
staż nienormowanej pracy trwonimy w rozjazdach
wypadki losu ubezpieczamy dość kuriozalnie
jedynie na skutek podszeptów maczanych w empatii
polubownie łykamy żelazo dla umocnienia swych postanowień
brzemiennych w nadzieję aktów puszczania się w totka
wbijając gwoździe do naszych trumien uważni jesteśmy
by gwoździe nie wbijały się pod paznokcie końcówką z łebkiem
poza tym nie stwierdza się przeciwwskazań
partnerom może zależeć na estetycznych zakończeniach dłoni
w razie czego konsultujemy się z branżą rzeźniczą.

 

WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „BULDOŻERY ELOKWENCJI”

Dramat na spawach

Jestem radością
bożą dzieciną w trakcie rozbiórki
nienormalnym skurwysynem obudowanym pustakami
z wiecznym problemem przy fundamentach
przesiąkanie cieczy łzowej do piwnic
jestem kurwa radością
grubo ciosana miłość robi zadry w czułości
bez znajomości zasad bezpieczeństwa i higieny pracy
uderza do głębi pięciopiętrowym rusztowaniem empatii
które nigdy nie było podporą
czy damy radę
spodziewany dramat na spawach możliwy do przewidzenia
katastrofa budowlana bez okularów ochronnych
oko opatrzności w oku cyklonu
nic konkretnego
na co radość nie byłaby przygotowana
oraz Bob Budowniczy.

 

WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „POEZJA PĘKŁA”

Narzędziownia mroku (wersja alternatywna)

Mrok oślepiający słońce
łypie zza rogu obfitości
opisuje karton mieszkalny słowem radość
zlokalizowany na ulicy chłodnej
tuż za winklem szczęśliwej
usianej psimi kupami
w aglomeracji zażyłych blokowisk
gęstych wyobcowaniem
spoufalonych przy zsypie
mrok odrobinę ordynarny
pod włos ogólnie przyjętej pamięci
której przekornie nie doświetla
omija płycizny głęboki łukiem
i nie odbiera parafialnych awizo
w narzędziowni wiary trzyma skorupy
burzące klarowność świetlistych sztuczek
podwaliny szoruje czymś z domestosem
by poza mrokiem nie było zamętu.

LINK DO WERSJI MULTIMEDIALNEJ
WIERSZ POCHODZI Z TOMIKU „ŁOSKOT DROGI MLECZNEJ”